środa, 23 grudnia 2015

Antkowe życzenia





Magia świąt może poruszyć każdego. Kolejki, nerwy, korki, kolejki, ner.... Na domiar złego Poczta Polska zawiesza działalność na ten czas. Nie pozostaje nic innego jak odwołać się do wspomnień z dzieciństwa, kiedy rodzina zjawiała się w komplecie przy świątecznym stole. W pomieszczeniu przygaszone lampki, strojna choinka, na stołach świece, a za oknem niegdysiejsze śniegi. Telewizora nikt nie włączał, bo każdy miał przecież coś do powiedzenia. Niekończące się rozmowy (z dala od polityki) nad śnieżnobiałym obrusem, wspólne kolędowanie, przeglądanie prezentów. Dom przesycony mieszanką zapachów barszczu, ryb, grzybów i ciast. Wszystko to okraszone nutą jodłowego lasu oraz importowanych mandarynek, a do tego apostołek żołądkowej pod zupkie grzybkowe.

Jednak, aby ów błogostan mógł zaistnieć, i wówczas trzeba było odstać swoje w kolejkach i powbijać kilka łokci w miękkie podbrzusza napierającego tłumu. Ale ileż się zawiązywało wówczas przyjaźni (na śmierć i życie) ze współtowarzyszami zakupowej gorączki.  Ileż się przy tym otrzymało cennych rad, ot choćby, że groch z kapustą obowiązkowo ma być pieprzny, a czystą pijemy pod grzybka lub pasztecik. Ileż się jeszcze człowiek nasłuchał przemów, dyskusji i komentarzy. I to się chyba nie zmieniło wcale, a wcale. Co więcej myślę nawet, że tendencja ta wzmogła się wraz z upowszechnieniem telefonii komórkowej.

Jest faktem, że z jakichś przyczyn ludzie lubią dzielić się z publicznie swoimy sprawami. Szczególnie kiedy rozmawiają przez telefon. Toż to skarbnica wiedzy dla każdego początkującego felietonisty, medyka, socjologa, prawnika i wielu, wielu innych. Kopalnia charakterów, sytuacji, rozwiązań, tragedii, ale i szczęśliwych zakończeń. I tu nachodzi człowieka refleksja. Po cóż przepłacać za teatr!? Wystarczy wykupić bilet za 4,40 zł i można przez 75 minut napawać się spektaklem. Dialogi nie są reżyserowane, postaci w brud, samo życie. Dekoracje może trochę tandetne, a także samo może przeszkadzać rozkręcona na zicher klimatyzacja, ale za tę cenę nie ma co narzekać.

Pośród przeważających tematów dotyczących kryminalnej przeszłości osobnika, lub kłopotów z natrętnym czyrakiem objawiającym się w najintymniejszych częściach ludzkiego ciała, natrafić można czasem na jakąś oryginalną myśl. Zaledwie kilka dni temu byłem świadkiem takiej śmiałej dyskusji, którą skrótowo przedstawię. Rzecz działa się właśnie w miejskim autobusie, którym przemieszczałem się ze sklepu A do sklepu B (dla przyjemności można jeździć autem, a nie autobusem przecież). Rozmowa, którą mimowolnie zasłyszałem, dotyczyła wybitnie przedświątecznego tematu. A mianowicie: po cóż stawiać choinkę na Placu Zamkowym, skoro nieopodal, w Alejach Jerozolimskich, stoi już drzewko? Ot, udekorować tylko bombkamy i gotowe.

Doprawdy uderza mnie trzeźwość tego pomysłu. W dobie szczytów klimatycznych związanych z globalnem ociepleniem, jest to myśl pierwszorzędna. Przyzwyczajajmy się. Trzeba wiedzieć, że w cieplejszym klimacie mandarynek na pewno nie zabraknie. I będą tańsze i dobre, bo prosto z polskich gajów. A na ochłodę spracowanych głów też coś się znajdzie. Tylko pamiętajmy, że najlepiej pod grzybka albo pasztecik.
* * *
Ale co by nie mówić, przesilenie zimowe już za nami. Słońce „odbiło” się od zwrotnika koziorożca i zmierza w naszą stronę, z każdym kolejnym dniem wydzierając nocy kilka cennych minut. Kosmicznej maszynerii, raz wprawionej w ruch nic nie zatrzyma. Kiedy więc spotkamy się w te święta, możemy z ufnością i nadzieją spojrzeć w przyszłość, w której zmaterializują się nasze świąteczne życzenia! Czego wszystkim Państwu życzę.

~ Antek