Warszawska Wigilia

Święta Bożego Narodzenia to czas szczególny, kojarzony z pachnącą, kolorową choinką, białym obrusem, prezentami i smacznymi potrawami, jakie są przygotowywane tylko w ten jeden, świąteczny czas. Jest radość i oczekiwanie, spotkania rodzinne i spędy towarzyskie, jest też słodkie lenistwo, obżarstwo, sen długi i ogólna bezczynność. Nim to jednak nastąpi, należy się doń pieczołowicie przygotować, by atmosfera nabrała ciepła i tego, dobrze wszystkim znanego, intymnego, świątecznego charakteru.

Na tydzień przed wyczekiwaną pierwszą gwiazdką panuje atmosfera podniosła, wypełniona rozmaitymi zapachami i kolorami. Szare i ponure miasta zamieniają się w zielone i pachnące gaje, a na ulicach roznosi się dobrze znany grudniowy gwar. Przekupki zaczynają zewsząd nawoływać i zachwalać swe towary i tak nadchodzi czas, by rozpocząć przedświąteczne zakupy. Bazarki, z tym za Żelazną Bramą na czele, zapełniają się ludźmi, którzy nabywają świeczki, zimne ognie i różnorakie potrawy, a wszystko to uporczywie wytargowane. Panie już spieszą do Hersego na Senatorską, a panowie do Mankielewicza i do Tatarkiewiczów, by swym damom sprawić piękne prezenty. A potem szybciutko po czekoladki i cukierki do Wedla, po pierniki na Kapitulną i po wina do Fukiera lub Stępkowskiego, by zdążyć jeszcze na wielki coroczny kiermasz na Ordynackiej… Pozostała tylko rzecz najtrudniejsza – wybór odpowiedniego drzewka, które w całej swej okazałości pozostać ma aż do Święta Trzech Króli. To od tego właśnie drzewka zależy cała świąteczna atmosfera, bowiem zapach pięknie przystrojonej choinki, z zielonymi, lśniącymi igłami i gęstymi gałęziami, wywoływać ma wspomnienia najpogodniejsze, towarzyszące długim zimowym wieczorom.


Tak obładowani różnorodnością towarów i pysznościami wszelakimi, spieszą się wszyscy do domu po ośnieżonych ulicach, a wtórują im przy tym ciche dzwoneczki, zawieszone u sań. Od progu ciżby witają zapachy pierników, bakalii, orzechów, owoców marcepanowych, cukierków, fig, jabłek i mandarynek, lecz spróbować nie wolno. To na choinkę. Już dzieci kończą wycinać, malować i kleić ostatnie ozdoby, już wyjmowane są z pudeł zeszłoroczne zabawki i włosy anielskie, a choinka z wielkimi honorami przymocowana zostaje do przechowywanej z roku na rok metalowej podstawki.

Zaczynają się wielkie porządki, by pannę gwiazdkę przyjąć w czystości. Każdy kąt miotełką od kurzu wybawiony zostaje, firany i zasłony należycie uprane, narzuty i dywany wytrzepane, zastawa umyta, podłoga zamieciona i świeczniki na glanc wypolerowane, a na półkach ułożone koronkowe serwetki, świeże kwiaty w wazonikach i pięknie ozdobione świerkowe gałązki.

W ten dzień uroczysty, gdy już wieczór się zbliża, stół ostatni raz przetarty zostaje, a obok ustawione są krzesła w liczbie parzystej, by nikogo z bliskich w przyszłe święta  nie zabrakło. Na stole zaś obowiązkowo położone jest sianko, by żywot długi i szczęśliwy któremuś z domowników wywróżyć, potem obrus lniany, porcelanowa zastawa, sztućce, używane tylko od wielkiego święta i oczywiście dodatkowy talerz, by starym zwyczajem „Gość w dom, Bóg w dom” w razie potrzeby strudzonego nieznajomego w swych progach ugościć.

W kuchni natomiast już nakładane są ostatnie potrawy. Jak nakazuje stary obyczaj dwanaście ich będzie. Na dobry początek śledzik w śmietanie, potem grzybowa i polewka migdałowa, talerz ryb smażonych, szczupak w galarecie i karp po żydowsku, groch z kapustą, gołąbki z grzybami, sztokfisz, pierogi, kompot z owocami i strucla (już nie od Steinmetza, ale równie pyszna i maślana), która do Święta Trzech Króli chleb będzie zastępować. Obok zaś na stole postawiona zostaje wiśniówka baczewska i Geneliego wódeczka czysta.


I tak po ostatnich głośnych rozważaniach, przychodzi czas na tę długo oczekiwaną chwilę, by wspólnie z bliskimi zasiąść do suto zastawionego stołu. Gdy już gospodyni pierwszą gwiazdkę za oknem wypatrzy, można zacząć wigilijną modlitwę dziękczynną oraz dzielenie się opłatkiem, poczynając od życzeń najstarszego z rodu. A wszystko to odbywa się pod gałązką jemioły, specjalnie ku temu zawieszoną nad stołem.

Wśród gwarów rozmów nad pachnącymi i smakowitymi potrawami, przy wierceniu się dzieciaków, czekających już z utęsknieniem na wizytę Mikołaja i wśród śmiechów i ogólnej radości, starowinka siedząca cichutko, w zamyśleniu, zaczyna nucić kolejne zwrotki staropolskiej kolędy:

„Betlejemskie pole śpi,
Ponad polem gwiazda lśni.
Z nieba ku dolinie jasny Anioł płynie
I szczęśliwe głosi dni.

Pastuszkowie śpieszą tam,
Gdzie na sianku Stwórca sam.
Na tęczowej fali Anieli śpiewali,
Chwałę Bogu, pokój wam.

Spoza siedmiu rzek i gór,
Jedzie, jedzie złoty dwór.
Trzej Królowie jadą, złoto, mirrę kładą,
Pasterzy ich wita chór.”


Po kolacji zaś zakładają wszyscy kożuchy i wełniane szaliki, by saniami udekorowanymi udać się na Freta, gdzie już z daleka słychać kolędowników, różnorako przebranych – jest i Maryja i Józef, są i pasterze i Trzej Królowie, a obok nich Herod, zwierzątka, aniołki i diabły wcielone i sama Śmierć z kosą nawet przybyła. A na środku szopka okazała, niczym betlejemska zagroda, z siankiem i źłóbkiem, dumnie przy ołtarzu stoi. Tak zaczyna się wspólne kolędowanie, a wszyscy zebrani głośno śpiewając i śmiejąc się radośnie, życzą sobie nawzajem: WESOŁYCH ŚWIĄT!


Spis rysunków:
1. Radosne Boże Narodzenie, Viggo Johansen
2. Sprzedaż choinek, Andriolli Michał E. (1873 r.)
3. Starym obyczajem, Pilatti Xawery (1881 r.)
4. Kolęda noworoczna, Andriolli Michał E. (1876 r.)
5. Jasełka, Andriolli Michał E. (1861 r.)