Jak przeżyć upały w mieście? Znamy te obrazki: kurtyny wodne, beztroskie pluskanie w miejskich fontannach niczym w wannie, tłumy nad Wisłą i w parkach. Nihil novi sub sole. Tymczasem do walki z upałem włączają się także Tramwaje Warszawskie. Przewidując wysokie temperatury, już w kwietniu wypuściły na tory swoje chłodziarko-zamrażarki. O co w tym chodzi? Trzy krótkie przykłady, spośród wielu innych:
Kwiecień: temperatura powietrza ok. 21 stopni. Upał to nie jest. W dodatku pojawiają się chmury i
zaczyna padać. Zrywa się chłodny wiatr. Zgromadzeni na przystanku ludzie, czekają tramwaju. Oto nadjeżdża 17-stka. Wchodzimy
szturmem do środka. Pułapka! Nawiewy rozkręcone na fest. Nie da się
wytrzymać. Mokra głowa i ubranie potęgują odczucie
zimna. Ktoś z pasażerów próbuje negocjować z motorniczym - Panie, zima się
skończyła! Bez skutku: trafiliśmy z deszczu pod rynnę.
Wtorek, 24 maja, tramwaj linii 33. Temperatura powietrza na zewnątrz: 28 stopni. Temperatura wewnątrz, strzelam: -10?! Szczęśliwie jest tłok, więc automatycznie tłum konsoliduje się wzdłuż osi środkowej pojazdu - jak najdalej od nawiewów. Ci wewnątrz mają coś z życia, ci na obrzeżach rozważają przesiadkę. Nie wszyscy oglądali Marsz pingwinów. Polecam!
Sobota, 18 czerwca. Tramwaj linii 4 - jeżdżąca kriokomora. Temperatura powietrza na zewnątrz: ok. 33 stopni, temperatura wewnątrz: -13?! Za oknem piękne słońce, a ludzie siedzą skuleni na swoich miejscach, ciężko oddychając, jakby każdych wdech mroził im płuca. Jadę tylko trzy przystanki - najniższy wymiar kary. Współczuję innym, oni zasilą kolejki w przychodniach.
Wtorek, 24 maja, tramwaj linii 33. Temperatura powietrza na zewnątrz: 28 stopni. Temperatura wewnątrz, strzelam: -10?! Szczęśliwie jest tłok, więc automatycznie tłum konsoliduje się wzdłuż osi środkowej pojazdu - jak najdalej od nawiewów. Ci wewnątrz mają coś z życia, ci na obrzeżach rozważają przesiadkę. Nie wszyscy oglądali Marsz pingwinów. Polecam!
Sobota, 18 czerwca. Tramwaj linii 4 - jeżdżąca kriokomora. Temperatura powietrza na zewnątrz: ok. 33 stopni, temperatura wewnątrz: -13?! Za oknem piękne słońce, a ludzie siedzą skuleni na swoich miejscach, ciężko oddychając, jakby każdych wdech mroził im płuca. Jadę tylko trzy przystanki - najniższy wymiar kary. Współczuję innym, oni zasilą kolejki w przychodniach.
chłodziarko-zamrażarka PESA 120Na Swing |
Powiedzmy sobie jasno, nie jestem zmarźluchem ani pieniaczem. Zima też mnie jeszcze nie zaskoczyła. Zrobiły to tramwaje. Opisane przypadki nie są jednostkowe i nie bazują wyłącznie na osobistych odczuciach. Można powiedzieć: ach, to takie polskie: nie ma klimatyzacji - jest krzyk. Jest klimatyzacja - jest krzyk. Zaraz, a nie można po prostu po ludzku? Nic nam po klimatyzacji jeśli: (A) jest wadliwa, (B) nie umiemy z niej korzystać.
Na stronie TW, w sekcji "najczęściej zadawane pytania" odnajdujemy i takie: Dlaczego jest zimno w tramwaju? Cytujemy odpowiedź, która z jakichś powodów, wcale a wcale nie krzepi:
W nowoczesnych niskopodłogowych tramwajach temperatura ustawiana jest automatycznie przez termostat znajdujący się w pojeździe. Regulacji temperatury może dokonać motorniczy. W przypadku wagonów starszego typu takie regulacje możliwe są wyłącznie na zajezdni podczas obsługi technicznej. Nieprawidłową temperaturę należy zgłosić motorniczemu.
Zdecydowanie termostat ma kłopoty z oceną temperatury. Najwidoczniej kalibrowany był na rynek rosyjski (konkretniej: syberyjski) i tylko wyłącznie z powodu wciąż obowiązujących sankcji gospodarczych, trafił do Polski. Prawdziwie, sankcje to broń obosieczna. Za zimno? Proszę, załatwimy sprawę na końcu trasy. Pół godzinki i po strachu. A jeszcze nie tak dawno temu w podobnych sytuacjach otwierało się okno i jak raz, można było rozkoszować się orzeźwiającą bryzą (w pakiecie: rozwiany włos po warszawsku). Teraz okna nie otworzysz. Nowoczesny termostat wie lepiej. I to wie tak, że aż wszyscy drżą.
Jeśli mamy do przejechania 2-3 przystanki, sprawa nie wygląda jeszcze tragicznie. Kilkuminutowy pobyt w kriokomorze jest ponoć korzystny dla zdrowia. W dodatku zamiast ok. 50zł za taki zabieg, wystarczy wykupić bilet za 3,60 zł. Jest oszczędność. Sprawa komplikuje się przy dłuższych trasach. Co mają powiedzieć posażerowie linii 17? Odcinek Służewiec - Tarchomin Kościelny jest prawdziwym wyzwaniem - nawet dla wytrawnychpasażerów morsów. Na tej trasie są co prawda dobrze rokujące przystanki jak Wynalazek, Postępu czy Konstruktorska, lecz niestety także dwa szpitale i cmentarz. Brrr.
Jeśli mamy do przejechania 2-3 przystanki, sprawa nie wygląda jeszcze tragicznie. Kilkuminutowy pobyt w kriokomorze jest ponoć korzystny dla zdrowia. W dodatku zamiast ok. 50zł za taki zabieg, wystarczy wykupić bilet za 3,60 zł. Jest oszczędność. Sprawa komplikuje się przy dłuższych trasach. Co mają powiedzieć posażerowie linii 17? Odcinek Służewiec - Tarchomin Kościelny jest prawdziwym wyzwaniem - nawet dla wytrawnych
PG