6 stycznia na królewskim trakcie ponownie pojawiły się sylwetki trzech dostojników – Kacpra, Melchiora i Baltazara. Święto obchodzone na pamiątkę królów, którzy ponad 2000 lat temu przynieśli do Betlejem dary dla Jezusa, dziś kojarzy się głównie z dniem wolnym od pracy. I nie ma się co dziwić, po świątecznym obżarstwie i sylwestrowym kacu należy się w końcu jakiś odpoczynek. Wolne wykorzystać można na różne sposoby, ale tylko jeden jest właściwy – uroczysta msza święta i spacer na Krakowskie Przedmieście, by przy dźwiękach kolęd zobaczyć noworoczną szopkę.
Jasełka uliczne pojawiły się niedawno, ale szybko stały się niejako tradycją w wielu miastach Polski. W Warszawie Orszak Trzech Króli przemaszerował po raz 9. Punkt 12.00 na placu Zamkowym zebrała się cała śmietanka towarzyska - był Mikołaj, królowie i królowe, splecione w odwiecznej walce anioły i diabły, Adam z Ewą i Święta Rodzina. Tym razem zabrakło jednak żywego inwentarza, który co roku wprawiał w zachwyt najmłodszą część uczestników. Niestety, królowie musieli przemierzyć całą drogę na pieszo. Tęgie mrozy skutecznie wypłoszyły również znakomitą część warszawiaków, którzy Orszak woleli oglądać w zaciszu domowego ogniska. Niskie temperatury mają jednak swoich zwolenników – „wymrozi nam wszystkie choroby” - śmiali się co poniektórzy. I Ci mogli zobaczyć scenki rodzajowe z powstania świata czy wygnania z Raju oraz z śpiewnikiem w ręku wspólnie kolędować na placu Piłsudskiego.
![]() |
fot. Piotr Gruchała |
Jak co roku brakowało jednak duchowego uniesienia, które już dawno wyparł komercyjny bałagan - bez baloników, obwarzanków i papierowych koron wielu nie wyobraża sobie już świętowania. Nie zmienia to faktu, że tego typu przedstawienia są widowiskowe i nawet jeśli niektórzy, przyciągnięci przez rodzinę czy znajomych, przychodzą na nie poniekąd z rozpędu, to i tak dobrze się bawią, jest to bowiem alternatywa dla szklanych ekranów i barowych hulanek. Święto jak święto, można by rzec, które skwitować można jednym zdaniem (zasłyszanym podczas wydarzenia): „W Polsce nie jest chyba tak źle, skoro ludzie wychodzą na ulicę, aby tańczyć i śpiewać”.
is
Zobacz także:
Jeśli ktoś jest ateistą to dla niego też "jedyny właściwy" sposób?
OdpowiedzUsuńNależy założyć, że nie - podobnie jak dla Hindusów, Muzułmanów czy wyznawców Voodoo. Zwracamy jednak uwagę, że tekst jest cokolwiek z przymrużeniem oka :)
OdpowiedzUsuń