Dostaliśmy cynę od kolegi, że impreza motoryzacyjna Martini Rage Race
będzie gościć w Warszawie. Pojechaliśmy sprawdzić. Z uwagi na ostatnie doświadczenia,
auto zostawiliśmy pod domem. A zatem, do podziemi, Centrum, a dalej
"Poniatoszczakiem" na Pragę i zameldowaliśmy się na miejscu, punkt
11:30. Tam czekały już na nas piękne maszyny, piękne kobiety i...
Stadion Narodowy.
Spędziliśmy trochę czasu przy akompaniamencie muzyki i pięknie
mruczących silników, obserwując te motoryzacyjne cacka. Można sądzić, że
nawet Jamiroquai byłby pod wrażeniem. Tymczasem tuż obok, w salach
stadionu objawiły się liczne wystawy, związane z Powstaniem Warszawskim.
Mało tego, natrafiliśmy również na obsadzone przez żołnierzy i
pielęgniarki stanowisko powstańcze, wiernie odtworzone przez grupę
rekonstrukcyjną. Pełne umundurowanie, ekwipunek z epoki i sprzęt grający
- czas umilający.
Mieliśmy okazję porozmawiać, wymienić kilka interesujących uwag i przede wszystkim poobserwować załogę posterunku. Nie ma co ukrywać, jest to interesujące przeżycie, nie tylko dla najmłodszych, choć z doświadczenia wiemy, że dzieci znacznie bardziej ciekawe są tego czego mogą dotknąć, potrzymać, posmakować. Wywiązała się też ciekawa dyskusja na temat Powstania i II wojny światowej w ogóle. Ileż takich dyskusji toczy się w Polsce, choćby dziś? Dobrze, są one potrzebne, powiedzieć można nawet, że niezbędne.
czyszczenie broni |
punkt opatrunkowy |