Nie każdy musi iść do nieba! - krzyczały diabły do tłumnie przybyłych gości. Kocioł wrzącej smoły kusił zmarzniętych.
- Chodźcie do nas, chodźcie do nas! - zachęcały niezdecydowanych diabły - po co nadstawiać karku?
No właśnie, po co? Nawet przejście przez anielską bramę, nie przyniosło odpowiedzi. Próbowaliśmy trzy razy.
Kiedy przybyliśmy na Plac Piłsudskiego, kolędowanie już trwało. Płynące ze sceny dźwięki Lulaj że Jezuniu mieszały się z wykonywanym tuż obok, Przybieżeli do Betlejem. Ki diabeł? Na miejscu, oprócz baloników i namiotów z gotowymi do zakupu cegiełkami, o dziwo wyrósł także Giewont. Co prawda nie tak okazały jak ten w Zakopanem, ale z krzyżem. Znakiem tego, Betlejem też mogło być w okolicy. Frekwencja dopisała. Pomimo siarczystego mrozu, impreza przyciągnęła wiele osób, głównie rodziny z dziećmi. Brylujący w tłumie wolontariusze rozdawali korony, śpiewniki i czekoladki, aby umilić zebranym oczekiwanie na Orszak Trzech Króli.
Kawalkada wyruszyła z Placu Zamkowego zgodnie z planem i już po chwili na trakcie, nomen omen królewskim, majaczyły sylwetki Baltazara, Melchiora i Kacpra w towarzystwie dworzan, kolędników i fotografów. Kolumna, oglądana z pewnej odległości, wyglądała doprawdy imponująco, toteż nie zabrakło kilku autentycznych wzruszeń.
- Chodźcie do nas, chodźcie do nas! - zachęcały niezdecydowanych diabły - po co nadstawiać karku?
No właśnie, po co? Nawet przejście przez anielską bramę, nie przyniosło odpowiedzi. Próbowaliśmy trzy razy.
Kiedy przybyliśmy na Plac Piłsudskiego, kolędowanie już trwało. Płynące ze sceny dźwięki Lulaj że Jezuniu mieszały się z wykonywanym tuż obok, Przybieżeli do Betlejem. Ki diabeł? Na miejscu, oprócz baloników i namiotów z gotowymi do zakupu cegiełkami, o dziwo wyrósł także Giewont. Co prawda nie tak okazały jak ten w Zakopanem, ale z krzyżem. Znakiem tego, Betlejem też mogło być w okolicy. Frekwencja dopisała. Pomimo siarczystego mrozu, impreza przyciągnęła wiele osób, głównie rodziny z dziećmi. Brylujący w tłumie wolontariusze rozdawali korony, śpiewniki i czekoladki, aby umilić zebranym oczekiwanie na Orszak Trzech Króli.
Kawalkada wyruszyła z Placu Zamkowego zgodnie z planem i już po chwili na trakcie, nomen omen królewskim, majaczyły sylwetki Baltazara, Melchiora i Kacpra w towarzystwie dworzan, kolędników i fotografów. Kolumna, oglądana z pewnej odległości, wyglądała doprawdy imponująco, toteż nie zabrakło kilku autentycznych wzruszeń.
- Jakie to piękne. - szepnęła starsza pani, roniąc łezkę na widok pierwszego króla.
to Smaug! - oznajmia synowi stojący obok ojciec. |
Po przybyciu Orszaku na miejsce, wciągnięto mędrców na scenę, gdzie poddano ich drobnemu przesłuchaniu. Zapachniało Wiechem,
- Skąd pochodzisz? - zapytuje prowadzący.
- Z Etiopii.
- To gdzieś za Bródnem? - dopytuje.
- Skąd pochodzisz? - zapytuje prowadzący.
- Z Etiopii.
- To gdzieś za Bródnem? - dopytuje.
Wiadomo, Stolica.
Tymczasem, tłum zaczął się powoli rozrzedzać, kierując się z powrotem na Plac Zamkowy, aby wziąć udział w dalszej części obchodów. Nie zabrakło też czasu na pamiątkowe zdjęcia przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Na Placu Piłsudskiego rozpoczęło się zwijanie kabli i składanie stelaży.
Mając w pamięci ubiegłoroczne święto, ciężko nie odnieść wrażenia, że cała zabawa powstała z myślą o dzieciach. Dla najmłodszych jest to bez wątpienia nie byle jaka frajda - śnieg, mróz, dużo ludzi, drewniane miecze i trochę żywego inwentarza pobudza dziecięcą wyobraźnię. Nie ujmując niczego organizatorom i wszystkim zaangażowanym osobom, gdzieś z tyłu głowy kołacze się jednak myśl, że styczniowe obchody wpisują się w tradycję świąt "papierowych", w których nietrwałe gadżety i odpustowe dekoracje zastępują wymiar duchowy wydarzenia. Podobny los spotkał rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego (czego jesteśmy świadkami w ostatnich latach).
Tymczasem, tłum zaczął się powoli rozrzedzać, kierując się z powrotem na Plac Zamkowy, aby wziąć udział w dalszej części obchodów. Nie zabrakło też czasu na pamiątkowe zdjęcia przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Na Placu Piłsudskiego rozpoczęło się zwijanie kabli i składanie stelaży.
Mając w pamięci ubiegłoroczne święto, ciężko nie odnieść wrażenia, że cała zabawa powstała z myślą o dzieciach. Dla najmłodszych jest to bez wątpienia nie byle jaka frajda - śnieg, mróz, dużo ludzi, drewniane miecze i trochę żywego inwentarza pobudza dziecięcą wyobraźnię. Nie ujmując niczego organizatorom i wszystkim zaangażowanym osobom, gdzieś z tyłu głowy kołacze się jednak myśl, że styczniowe obchody wpisują się w tradycję świąt "papierowych", w których nietrwałe gadżety i odpustowe dekoracje zastępują wymiar duchowy wydarzenia. Podobny los spotkał rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego (czego jesteśmy świadkami w ostatnich latach).
Za podsumowanie mogą posłużyć słowa Prezydenta RP, wpisane do kolędnika Orszaku Trzech Króli 2015:
Orszak jest pięknym przykładem łączenia tradycji z nowoczesnością. Dzieki tej inicjatywie staropolski obyczaj jasełkowy i kolędniczy został na nowo ożywiony...
Tu w zasadzie można by postawić kropkę. Niestety zdanie ma ciąg dalszy:
... w formie dostosowanej do potrzeb i oczekiwań nas, współczesnych.
Ot i nasza współczesność. Doprawdy, bylibyśmy zostali dłużej, ale nieustannie powtarzające się nawoływania o wysłanie SMSa (tylko 3 zł netto) stały się drażniące.
Galeria Facebook
Galeria Facebook