pocztówka Zamku Królewskiego z roku 1910 (wykonana na podstawie zdjęcia) |
Genesis
Pierwsze zdjęcia Warszawy pojawiły się już w 1839 roku – w tym samym, w którym Louis Daguerre ogłosił światu wynalazek fotografii, co miało to miejsce 7 stycznia 1839 roku, w Paryżu. Technikę utrwalania obrazu na metalowej płytce, nazwano od nazwiska wynalazcy „dagerotypią”, a rok 1839 uznano symbolicznie za początek fotografii. Symbolicznie, gdyż eksperymenty związane z rejestracją i utrwalaniem obrazu prowadziło niezależnie kilkunastu entuzjastów i naukowców z różnych krajów. Stąd też, pierwsze zachowane zdjęcia datowane są nawet kilkanaście lat wstecz. Na dokładkę, w lutym 1839 roku, Anglik William Fox Talbot przedstawił wynaleziony przez siebie proces negatywowy. Miasta i wsie tylko czekały na tych, którzy chcieli je zarejestrować. Warszawa była na liście.
Autorem pierwszych widoków miasta był Moryc Scholtz, a jego prace zostały wystawione w salach Towarzystwa Dobroczynności już 17 października 1839 (!). Najwidoczniej łatka „Paryża północy”, przyklejona w owym czasie Warszawie, zobowiązywała. Oryginały tych widoków znajdują się dziś w zbiorach Biblioteki Narodowej.
litografia wykonana z dagerotypu Moryca Scholtza |
Jednak za prekursora polskiej fotografii uznaje się Karola Beyera, który założył swój zakład w Warszawie, w roku 1844. Mieścił się on w pałacu Błękitnym, przy ulicy Senatorskiej 35/37. Karol Beyer oraz jego uczniowie, m.in. Konrad Brandel, Marcin Olszyński, Aleksander Kowaliński, stali się jednymi z bardziej znanych fotografów XIX wieku. To im zawdzięczamy wspaniałe widoki ówczesnego miasta, stanowiące bezcenny dokument dla całej rzeszy badaczy oraz entuzjastów. Z czasem zakłady fotograficzne zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu.
Należy jednak pamiętać, że ówczesny stosunek do nowego medium był przedmiotem wielu polemik ukazujących się w prasie. Mówiąc krótko, ten sposób rejestracji obrazu spotkał się początkowo ze sporą krytyką ze strony środowisk malarskich. Juliusz Kossak we wspomnieniach odniósł się do fotografii w następujący sposób: „[jest ona] mechaniczną karykaturą malarstwa”. Można domniemywać, że dla braci malarskiej fotografia stanowiła swego rodzaju zagrożenie, mogące odebrać "chleb" wykształconym artystom. Jednak miała ona też swoich zwolenników, m.in. żarliwym jej obrońcą był Bolesław Prus. Szczególnie brał on w obronę Konrada Brandla.
Evolutio
Poza główną działalnością atelier fotograficznych – jaką było sporządzanie portretów zamówionych, fotografowie zajmowali się też sporządzaniem obrazów architektury miasta. W początkach fotografii nie było jeszcze możliwości utrwalania zdjęć w ruchu – z uwagi na ograniczenia techniczne, jak choćby niska czułość materiałów, na których rejestrowano obraz. Wykonanie zdjęcia wiązało się więc z długim czasem naświetlania, przez co obiekty będące w ruchu nie odciskały swych sylwetek na światłoczułym materiale. W archiwum znajduje się sporo zdjęć, na których możemy zaobserwować wyludnione ulice, a przecież populację Warszawy w latach 80’ szacowano na ok. 400 tysięcy mieszkańców.
Jednak każdy kolejny rok przynosił nowe udogodnienia dla młodego medium. Pojawiały się nowe, czulsze materiały i nowe techniki, tak że z czasem możliwe stało się wykonywanie zdjęć „natychmiastowych”, umożliwiających studia „z natury” różnorodnych wydarzeń. Wspomniany wcześniej Konrad Brandel miał w tym duży udział. Skonstruował on i opatentował „fotorewolwer” – aparat znacznie mniejszy i bardziej poręczny od tradycyjnego, dzięki czemu jego reportaże nabrały zupełnie nowego wymiaru. Warszawa przestała być miastem duchów.
Rozwój fotografii należy łączyć także z rozwojem malarstwa naturalistycznego. Entuzjastami fotografii byli Stanisław Ignacy Witkiewicz, Józef Chełmoński czy Aleksander Gierymski. W Muzeum Narodowym możemy do dziś podziwiać ich prace. Wybitnym odbiciem tych tendencji jest obraz „Piaskarze” Aleksandra Gierymskiego. Z odległości 2-3 metrów wygląda w istocie jak kolorowe zdjęcie. Realizm sceny i ogromna ilość detali oszałamiają.
Środowisko kulturalne ówczesnej Warszawy szybko dostrzegło możliwość wykorzystania fotografii w celach dokumentacyjnych. Ta, z racji swoich cech i właściwości, nadawała się do tego celu znakomicie. W ten oto sposób przedstawienie już istniejącej zabudowy miasta, gmachów, ulic, placów, a także nowo powstających budowli miało być świadectwem dla przyszłych pokoleń. Tak też się stało. Należy wierzyć, że taka postawa nie straciła na aktualności. Możemy być pewni, że w następujących pokoleniach, wiele osób, począwszy od Varsavianistów i entuzjastów, a skończywszy na historykach i architektach, będzie żywo zainteresowanych wyglądem miasta z początków XXI wieku – znajdującego się przecież w ważnym momencie swojego rozwoju.
W obecnych czasach powszechność fotografii i łatwość jej uzyskania jest nie do przecenienia. Dlatego dokumentujmy co tylko się da. Pójdźmy w ślady prekursorów i wybitnych osobistości świata sztuki i kultury, aby dać świadectwo przyszłym pokoleniom. Zostawmy im coś więcej niż tylko dług publiczny. Z całą pewnością będą nam bardzo wdzięczni, a zebrane materiały mogą się walnie przyczynić do badań nad historią i rozwojem miasta. Nic tak bowiem nie przemawia do wyobraźni jak obraz. Dokumenty pisane, archiwalne nagrania dźwiękowe i wspomnienia żyjących są równie ważne, ale to fotografie "biją w łeb" jak pisał Olgierd Budrewicz.[1]
Suspensio
Już teraz kusi, aby zrobić kilka zestawień "dawnego" ze "współczesnym". Przyjrzyjmy się widokom wykonanym z wieży kościoła Św. Anny.Most Kierbedzia, lata 80 XIX wieku |
Most Śląsko-Dąbrowski / fot. z archiwum autora / 2012 r. |
Nie wiadomo, z którego dokładnie roku pochodzi starsze ze zdjęć, ale wprawne oko dostrzeże brak charakterystycznych wież Kościoła Św. Floriana na Pradze. Kościół ów budowano w latach 1887-1904, należy więc przyjąć, że widok został "zdjęty" przed 1887 rokiem. Drugie zdjęcie wykonano blisko 130 lat później.
Poniżej widok na Plac Zamkowy z lat z początku lat 70 XIX wieku:
Plac Zamkowy, lata 70 XIX wieku |
i 140 lat później:
Plac Zamkowy, 2012 / fot. z archiwum autora |
To wspaniale móc z o b a c z y ć jak wyglądał świat dobry wiek temu. Porównać, wspomnieć tych wszystkich, którzy tu żyli, pracowali, kochali się i bawili, tak ja my dziś. Wszak jesteśmy ich odbiciem. A zatem przyjrzyjmy się temu światu, zastanówmy się jaki był, jaki jest, a także jaki będzie. Nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy osamotnieni w takich rozmyślaniach. Marcin Olszyński uderzył w podobne tony, odnosząc się do bodaj najsłynniejszych zdjęć Konrada Brandla pt. „Panorama Warszawy ze szczytu wieży zamkowej” w ten oto sposób:
Upłynie lat wiele, bardzo wiele
Gdyż biegu ich nie zatrzyma
Za 200 lat Warszawa odmieni się
Do niepoznania
Na Wiśle może jeszcze
Dziesięć mostów przybędzie
a może z dwóch istniejących tylko gołe, na pół zrujnowane filary
z wody sterczeć będą
Kto dziś zgadnie?
Budynki się pozmieniają
Znikną te na które patrzymy
A na ich miejsce powstaną
Nowe gmachy, ulice, place
a ten widok Warszawy
Ten wątły papier
Wszystkie te zmiany przetrwa
Przechowany... jako wierne wyobrażenie
Dzisiejszego stanu Warszawy. [2]
Trzeba przyznać, że wiele się nie pomylił, wieszcząc przy tym, że fotografia przetrwa, by dać świadectwo ówczesnego stanu miasta (co nie musiało być wówczas takie pewne). Wiedział też, jak ciekawe i zarazem ważne będą te dokumenty w następnych latach. Sam był przecież zawodowym fotografem.
Piotr Gruchała
[1] Olgierd Budrewicz, My, z Warszawy, Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, Warszawa 1976, s.208.
[2] Marcin Olszyński, Panorama Warszawy ze szczytu wieży zamkowej, „Kłosy”, 1875, s. 419.
Źródła:
Krystyna Lejko, Warszawa w obiektywie Konrada Brandla, PWN, Warszawa 1985.
Dobrosław Kobielski, Warszawa na fotografiach XIX wieku, KAW, Warszawa 1982.
Adolf Ciborowski, Warszawa – o zniszczeniu i odbudowie miasta, Interpress, Warszawa 1969.