Chleba i igrzysk?


Z niejednego pieca chleb się jadło, mimo to postawiliśmy poszerzyć bagaż doświadczeń i odwiedzić tegoroczny Festiwal Chleba odbywający się na Pradze. Był to przy okazji wspaniały pretekst do tego, by skorzystać po raz pierwszy z II linii metra. Wiadomo, cukier krzepi, diamenty są wieczne, a metro skraca czas podróży. I faktycznie, na Ratuszową dojechaliśmy piorunem! Tam właśnie, w budynku Zespołu Szkół im. Władysława Grabskiego, odbyła się druga edycja Festiwalu Chlebów Świata.













Na miejscu mogliśmy zakupić lub spróbować różnych przysmaków i jednocześnie podziwiać obfite ekspozycje producentów pieczywa, wyrobów cukierniczych, mąki i różnorakich dodatków do chleba. Przedstawiciele różnych kultur przybyli na Pragę, by zaprezentować tradycje wypieku oraz różnorodność odmian pieczywa, wśród których wymienić możemy: pitę, piadę, macę czy baclavę. Nie zabrakło także naszych rodzimych wypieków, m.in. wyrobów z Podlasia, które wyjątkowo nam zasmakowały.

Ale nie samym chlebem człowiek żyje. Stoiska uginały się również od miodów, wędlin i serów. Były pierogi, kaszanka na ciepło, masło truflowe, grilowane oscypki, smalczyk, ogóreczki kiszone, dżemy, sosy, pasty, makarony, herbaty, kwas chlebowy, oliwki oraz inne regionalne przysmaki z kraju i ze świata. Wszystkiego nie udało się spróbować na miejscu.




Swoje zbiory zaprezentowały także Muzeum Rolnictwa z Ciechanowca i Muzeum Chleba z Warszawy, a sale lekcyjne zamieniły się w laboratoria smaku, z osobnymi bufetami oraz z filmami wyświetlanymi na tablicach. Mogliśmy zatem nie tylko spróbować światowych specjałów, ale także przyjrzeć się jak one powstają - co jest rzadkością w dzisiejszych czasach. Część stanowisk ulokowano na przyszkolnym boisku, więc parę złotych trzeba było zostawić na miejscu i odłożyć konsumpcję w czasie. I tak, pojechaliśmy za chlebem, a wróciliśmy z torbami.











Dodajmy jeszcze, że do końca roku będziemy mogli uczestniczyć w sześciu innych wydarzeniach z cyklu "Festiwale Smaków Świata": Nowalijek, Słoików, Zup, Kapusty, Owoców i Warzyw oraz Słodyczy. Pierwszy już w czerwcu.

Namnożyło nam się festiwali w ostatnich latach. Na celowniku jest już wszystko (ze słoikami włącznie). Część imprez pojawia się i znika szybciej niż zdążymy wymówić ich nazwę, inne zaś stają się trwałym elementem warszawskiego życia. Sezon na festiwale właśnie się zaczyna. Kusi, by odwiedzić je wszystkie i zrobić drobne zestawienie. Pytanie tylko, czy przy takiej obfitości starczy czasu i energii?

KS