![]() |
Wnętrze pracowni - warsztat. Fot. M. Osieckiego na pocztówce z 1981 roku, wydanej przez Krajową Agencję Wydawniczą. |
Historia ta ma swój początek w małej pracowni na Krakowskim Przedmieściu 10, gdzie niegdyś mieścił się Gabinet Naprawy Dzieł Sztuki i Przedmiotów Artystycznych. Zakład był to nie byle jaki, bowiem przez 60 lat było to miejsce niezwykłe, dla wielu magiczne, o specyficznej atmosferze, gdzie gromadzili się wszyscy miłośnicy sztuki. A wszystko to za sprawą jednego, wyjątkowego człowieka, mistrza w swoim fachu - Gracjana Lepianko.
![]() |
Mistrz przy pracy. Fot. M. Osieckiego na ulotce, wydanej przez Krajową Agencję Wydawniczą w 1981 roku. |
Urodził się on w Warszawie, na Starym Mieście u zbiegu ulic Rycerskiej i Piekarskiej. I tu, z niewielką przerwą podczas I Wojny Światowej, spędził całe swoje życie, poświęcając się swojej pasji i miastu. Jako 9-letni chłopiec zmuszony został do opuszczenia Warszawy i wyjazdu na tereny Rosji na Sachalin. Po powrocie, zatrudnił się jako goniec w Kancelarii Głównej Ministerstwa Spraw Wojskowych, a wieczorami uczęszczał do Szkoły Rysunków i Malarstwa na Wierzbowej 9, którą ukończył z wyróżnieniem. Potem zdobył tytuł mistrza malarza zdobniczego i mistrza wyrobów galanterii artystycznej z metalu, kończąc kolejno Szkołę Sztuki Stosowanej na Chmielnej i Szkołę Zdobniczą na Myśliwieckiej. Wstąpił na Akademię Sztuk Pięknych, lecz naukę musiał przerwać, trzeba była zarabiać na życie. Zainteresowań miał wtedy wiele – zapaśnictwo trenował u mistrza Pytlasińskiego* na Ciepłej, boksował w cyrku Staniewskich ku uciesze tłumów, grał na gitarze stare melodie warszawskie i jego ulubiony "Marsz na zatopienie Titanica", robił i sprzedawał zabawki, zwane jo-jo (Czy ktoś z Was, drodzy czytelnicy, pamięta jeszcze ten wynalazek złożony z dwóch krążków i sznurka?). Nic jednak nie mogło odciągnąć Gracjana od jego prawdziwej pasji i umiłowania, jaką były starocie maści wszelakiej. W 1931 roku dostał on zezwolenie na założenie Atelier Przemysłu Artystycznego, gdzie zakupić można było bibeloty, zabawki, dekoracje na bal i inne drobne przedmioty oraz pamiątki regionalne własnego pomysłu i wyrobu, głównie z akcentami warszawskimi. Pracownię swą musiał wielokrotnie przenosić z miejsca na miejsce. Najpierw znajdowała się na strychu domu przy Lipowej 7, potem na Daniłowiczowskiej 4 i na Miodowej 25 (jedna spalona, druga zniszczona).
![]() |
Amfora (XVIII - XIX w.) potłuczona została na 11 części i całkowicie odnowiona przez mistrza Gracjana. Źródło: Fot. M. Osieckiego na pocztówce z 1981 roku, wydanej przez Krajową Agencję Wydawniczą. |
Podczas okupacji trudnił się renowacją przedmiotów artystycznych i tak odkrył to, czym naprawdę chce się w życiu zajmować – ożywianiem martwych przedmiotów. Jednak Powstanie Warszawskie nie oszczędziło i jego. Zniszczona została zarówno pracownia mistrza, jak i jego mieszkanie. Z pozytywką w ręku, wygrywającą polski marsz, szedł wraz z innymi wygnanymi przez Niemców, lecz wrócił i znów musiał zarabiać na otworzenie własnego interesu. I udało mu się to dopiero w roku 1952, kiedy to osiadł na stałe na Krakowskim Przedmieściu numer 10 i zaczął prowadzić Gabinet Naprawy Dzieł Sztuki i Przedmiotów Artystycznych, który zyskał sławę, o jakiej Pan Gracjan zapewne nawet nie marzył. Zewsząd napływały tłumy ludzi z całego kraju i z zagranicy, by coś naprawić, popatrzeć lub po prostu porozmawiać, odetchnąć, zanurzyć się w świat przedmiotów o niezwykłej wartości artystycznej. Przychodzili też przedstawiciele różnych urzędów i instytucji, z prośbą o pomoc w naprawach (np. sale reprezentacyjne hotelu Europejskiego i Brystolu). A mistrz, z czapeczką z czarnego aksamitu na głowie i parą wprawnych rąk, kleił, lepił, malował i dorabiał brakujące części.
Prasa nie przestawała o nim pisać, nawet podczas dni wolnych nie było spokoju – „Pan Gracjan na urlopie” głosiły nagłówki kolejnych artykułów. Na 50-lecie istnienia swojego zakładu, mistrz Lepianko przygotował specjalną wystawę w witrynie, z najznakomitszymi dziełami oraz własną fotografią, z czasów, gdy otwierał pracownię. W rok później odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za działalność w dziedzinie konserwacji dzieł sztuki. Wraz ze śmiercią Mistrza Gracjana Lepianki w roku 1991, zniknął i jego Gabinet.
Prasa nie przestawała o nim pisać, nawet podczas dni wolnych nie było spokoju – „Pan Gracjan na urlopie” głosiły nagłówki kolejnych artykułów. Na 50-lecie istnienia swojego zakładu, mistrz Lepianko przygotował specjalną wystawę w witrynie, z najznakomitszymi dziełami oraz własną fotografią, z czasów, gdy otwierał pracownię. W rok później odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za działalność w dziedzinie konserwacji dzieł sztuki. Wraz ze śmiercią Mistrza Gracjana Lepianki w roku 1991, zniknął i jego Gabinet.
![]() |
Ulotka Gabinetu Naprawy Dzieł Sztuki i Przedmiotów Artystycznych, wydana w 1981 roku przez Krajową Agencję Wydawniczą. |
I tak oto Pan Gracjan Lepianko stał się prawdziwą żywą legendą Warszawy, ikoną zamierzchłej przeszłości, a jego pracownia miejscem magicznym. Nazwano go czarodziejem z królewskiego traktu lub lekarzem chorych przedmiotów, bowiem nie było człowieka, który z tą samą precyzją potrafiłby zreperować martwe przedmioty i przywrócić im utraconą świetność. Miejsce szczególne w jego pracowniach zajmowała statuetka Napoleona, wykuta w brązie na marmurowej podstawce, którą 12-letni Gracjan upatrzył w magazynie na Zamku Królewskim, podczas wspomnianej już pracy gońca. Podobno tak bardzo mu się spodobała, ze względu na swój urok i wartość historyczną, że musiał stawić się do raportu u ówczesnego ministra spraw wojskowych, żeby ją otrzymać. Od tamtej pory postument towarzyszył mu na biurkach w kolejnych pracowniach. Po spaleniu zakładu na Daniłowiczowskiej, Pan Gracjan figurkę odgrzebał z popiołów i odrestaurował, a po powstaniu wygrzebał z gruzów, bez podstawki i dwoma kulami na plecach przywódcy, i zachował w takim stanie jako świadectwo zniszczeń i strat wojennych. Ale w pracowni Mistrza Gracjana znajdowało się wiele innych cennych przedmiotów. Gabinet jego był prawdziwym „muzeum” dzieł sztuki – serwska porcelana, chińskie wazy, wietnamskie szkatułki, obrazy, figurki, pozytywki, płaskorzeźby i rzeźby, filiżanki, talerze, wachlarze balowe z masy perłowej, fajki z kości słoniowej, świeczniki, żyrandole i wiele, wiele innych przedmiotów, rzeczy bezcennych i zwykłych bibelotów. Sam kolekcjonował zegary i broń, w jego zbiorach znajdowały się arabskie strzelby, miecze czy samurajski pancerz sprzed 500 lat.
Nic więc dziwnego, że ludzie tłumnie zjawiali się na Krakowskim Przedmieściu, wpatrzeni ciekawskim okiem na witrynę zakładu, a drzwi nieustannie wprawiały w ruch mały dzwoneczek, zawieszony przy wejściu. Gośćmi Mistrza Lepianki byli nie tylko Warszawiacy, pragnący naprawić stłuczoną porcelanę czy stare figurki, zegary i obrazy. Przychodzili także ludzie mający sentyment do rzeczy minionej epoki oraz znani artyści, malarze, aktorzy, literaci, muzealnicy, profesorowie… Wśród nich: Elżbieta Barszczewska, Mieczysława Ćwiklińska, Ada Sari, Jarosław Iwaszkiewicz, Władysław Broniewski, prof. Bohdan Marconi, Aleksander Żabczyński, Tadeusz Breza oraz najwierniejsi: Antoni Słonimski i Konstanty Ildefons Gałczyński. Wszyscy oni wpisywali się do specjalnej księgi gości, okutej metalem, z wbudowaną pozytywką. Wklejali do niej zdjęcia i oddawali hołd mistrzowi krótką notatką z podziękowaniem. Przykładowo Tadeusz Bocheński spisał te słowa: „Jeśli mi kiedy pęknie serce, Panie Lepianko w Wasze ręce” lub krótki wiersz poety Ludwika Hieronima Morstina:
„Mówią plotkarze, ja wierzę im święcie
że nawet boskiej Wenus Kallipidze
Zlepił pan Gracjan – to trudne pęknięcie
które… nie powiem nic więcej, się wstydzę.”
Z kolei Wiech nie poskąpił humoru i zostawił tę oto dedykację: „Mistrzowi Gracjanowi Lepiance, który niejednej upadłej (ze stołu) markizie przywrócił poprzednią grację.” Przychodzili wszyscy, najpierw na chwilę, a potem zostawali na dłużej i tylko portret mistrza, wykonany ręką jego małżonki Leokadii z domu Dworzyńskiej, wraz z notatką głoszącą „W pośpiechu pracuję, proszę nie przeszkadzać” lub „Gabinet nie czynny, proszę nie gniewać się”, potrafił zatrzymać ciekawskich i miłych gości na progu. Mistrz Gracjan Lepianko oddawał się wtedy pracy, czarował w skupieniu.
Dziś Gracjana Lepianko możemy obejrzeć jedynie na krótkim filmie, zrealizowanym na 50-lecie jego działalności przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, zatytuowanym "W pracowni pana Gracjana". W 1997 roku powstał także spektakl telewizyjny pt. "Figurki Pana Gracjana", gdzie ujrzeć można było prawdziwe czary czarnoksiężnika z królewskiego traktu. W rolę Mistrza Lepianko wcielił się znakomity aktor - Franciszek Pieczka.
* Władysław Pytlasiński - zapaśnik zawodowy i trener. Dwukrotny mistrz świata w zapasach i prekursor zawodów zapaśniczych w Polsce. Więcej info TU
** Ulotka i pocztówki pochodzą ze zbiorów autorki powyższego tekstu.
Źródła:
1. Berkowska A. M., "z wizytą u Gracjana Lepianki", Stolica: warszawski tygodnik ilustrowany nr 37, Warszawa 1962.
2. Jarzęcka H., "Notatnik Warszawski", Stolica: warszawski tygodnik ilustrowany nr 35, Warszawa 1956.
3. Kolińska K., "Czarodziej na królewskim szlaku",Stolica: warszawski tygodnik ilustrowany nr 41, Warszawa 1976.
4. Kolińska K., "Gabinet i sztambuch pana Gracjana", Stolica: warszawski tygodnik ilustrowany nr 20, Warszawa 1973.
Dziś Gracjana Lepianko możemy obejrzeć jedynie na krótkim filmie, zrealizowanym na 50-lecie jego działalności przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, zatytuowanym "W pracowni pana Gracjana". W 1997 roku powstał także spektakl telewizyjny pt. "Figurki Pana Gracjana", gdzie ujrzeć można było prawdziwe czary czarnoksiężnika z królewskiego traktu. W rolę Mistrza Lepianko wcielił się znakomity aktor - Franciszek Pieczka.
* Władysław Pytlasiński - zapaśnik zawodowy i trener. Dwukrotny mistrz świata w zapasach i prekursor zawodów zapaśniczych w Polsce. Więcej info TU
** Ulotka i pocztówki pochodzą ze zbiorów autorki powyższego tekstu.
Źródła:
1. Berkowska A. M., "z wizytą u Gracjana Lepianki", Stolica: warszawski tygodnik ilustrowany nr 37, Warszawa 1962.
2. Jarzęcka H., "Notatnik Warszawski", Stolica: warszawski tygodnik ilustrowany nr 35, Warszawa 1956.
3. Kolińska K., "Czarodziej na królewskim szlaku",Stolica: warszawski tygodnik ilustrowany nr 41, Warszawa 1976.
4. Kolińska K., "Gabinet i sztambuch pana Gracjana", Stolica: warszawski tygodnik ilustrowany nr 20, Warszawa 1973.