W pracowni mistrza, część 2


Tydzień temu przywołaliśmy obraz magicznej pracowni mistrza Gracjana Lepianko, który z niezwykłą wprawą i gracją, “leczył chore przedmioty” i przywracał im dawny blask. Historia ta wzbudziła w nas taką ciekawość, że nie mogliśmy opanować się, by udać się na Krakowskie Przedmieście 10, gdzie przez 60 lat znajdował się osławiony warsztat.

Ku naszemu zdumieniu, nie zastaliśmy tam ani kolejnej knajpy z kanapkami na wynos ani kramiku z pamiątkami ani innych wynalazków współczesnego świata. Przez krótką chwilę znajdowaliśmy się w miejscu, gdzie zatopiliśmy się w świat minionej Warszawy, bowiem okazało się, że dziedzictwo Pana Gracjana nie całkiem zniknęło z kart historii, choć przetrwało w nieco zmienionej formie.


Już z daleka poznaliśmy drzwi, znane ze starych fotografii, a na wejściu przywitał nas dźwięk małego dzwoneczka, tego samego, który przez wiele lat witał od progu tylu znakomitych gości. Będąc już w środku, zauważyliśmy, że wystrój zakładu jest oszczędny, ale przemyślany i uporządkowany, a całość powierzchni jest w rzeczywistości jeszcze mniejsza niż nam się wydawało. Aż trudno uwierzyć, że niegdyś, w tych dwóch maleńkich pomieszczeniach, znajdowało się tyle wspaniałych dzieł sztuki, warsztat, a i swojego czasu mieszkanie Pana Gracjana.


Obecnie, na miejscu „Gabinetu Naprawy Dzieł Sztuki i Przedmiotów Artystycznych” znajduje się bardzo podobny zakład o nazwie „Baroque – Pracownia Artystycznych Ram Stylowych”. Warsztat ten prowadzony jest przez Pawła Remiszewskiego, który w roku 1990 był współpracownikiem, a zarazem uczniem Mistrza Gracjana. Po śmierci Pana Lepianko, przejął on zakład i zmienił nazwę, by odpowiadała jego specjalizacji. Podczas krótkiej rozmowy, opowiedział nam także o współpracy z mistrzem, o dawnych dziejach gabinetu i jego minionej sławie.


W wielu wywiadach z lat 50. i 60. z Panem Gracjanem, podkreśla się, że marzeniem mistrza było przekazanie swojej wiedzy i pasji kolejnym pokoleniom. I marzenie to zostało spełnione, bowiem spuścizna, jaką po sobie pozostawił nie odeszła w zapomnienie, nie tylko za sprawą pamięci Warszawiaków, wierszy i krótkich notatek, spisanych przez wielu gości Gabinetu, ale także za sprawą jego byłego przyjaciela i wspólnika.