O przypadkach i wypadkach związanych z warszawską (choć nie tylko) komunikacją miejską, można by napisać kilkutomowe dzieło - chętnych brak, choć materiału nie brakuje. Pojazdy stołecznego ZTM przewożą dziennie blisko 3 miliony osób, a więc interakcje między-pasażerskie są doprawdy nieuniknione. Sądząc po pomyśle ZTM'u, duża część tych interakcji musiała odznaczać się dużym stopniem zażyłości, skoro sprowokowały ... do rozpoczęcia kampanii, o jakże miłej naszemu uchu nazwie: Kierunek Życzliwość.
- Brzmi pięknie, ale czy ja na Młociny tym dojadę? - pyta starsza pani. Cóż możemy odpowiedzieć? - Trudno ocenić, to chyba jakieś nowe połączenie.
Kampania upływa pod hasłem: „Bądź życzliwym pasażerem zamiast być monsterem”. Rzecz dotyczy oczywiście właściwego zachowania się względem współpasażerów, piętnując jednocześnie, w zabawny sposób, zachowania niedopuszczalne.
- Brzmi pięknie, ale czy ja na Młociny tym dojadę? - pyta starsza pani. Cóż możemy odpowiedzieć? - Trudno ocenić, to chyba jakieś nowe połączenie.
Kampania upływa pod hasłem: „Bądź życzliwym pasażerem zamiast być monsterem”. Rzecz dotyczy oczywiście właściwego zachowania się względem współpasażerów, piętnując jednocześnie, w zabawny sposób, zachowania niedopuszczalne.
dzięki życzliwości ZTM |
I tak, otrzymujemy garść grafik, prezentujących 5 najczęściej występujących typów pasażerów:
- Zastawiacz Olbrzymi, który blokuje wszelkie wejścia i drogi ucieczki (do tej pory myśleliśmy, że to zadanie kontrolerów),
- Tępacz Ignorant, niezwracający uwagi na ludzi potrzebujących pomocy,
- Knyszojad Smrodliwy, rozsiewający wokół siebie intensywną woń spożywanego posiłku,
- Kłapodziób Wylewny, opowiadający przez telefon o swych wstydliwych przypadłościach i innych doświadczeniach życiowych (doskonały materiał dla kronikarzy!)
- Hałaśnik Głuchawy, który dzieli się ze współpasażerami najnowszymi hitami, czy tego chcą czy nie.
Takie przypadki to jednak nic nowego. Już Wiech, w swych przedwojennych opowiadaniach, barwnie opisywał komunikacyjne zatargi. Choć narty to najpiękniejszy sport zimowy - pisał - to narciarz w zatłoczonym tramwaju mniej mile jest widziany. I na to rady nie ma, a przecież dojechać jakoś trzeba. Jeśli więc zdarzy nam się przeciskać z większym pakunkiem przez zatłoczony pojazd, to wcześniej czy później musimy usłyszeć: - Te, wariat, gdzie się pchasz z tom kotwicom? W ogóle kto pan jesteś, kominiarz, tragarz, cieśla czy insza cholera? [1]
Innymi słowy, na każdym kroku jesteśmy świadkami jak sprawdza się przysłowie: by wywołać pożar, wystarczy zazwyczaj tylko maleńka iskra - zły dzień w pracy, kłótnia w domu, zmęczenie, zbyt dużo obowiązków, czy chociażby kiepska pogoda i nieporozumienie gotowe. Nie znaczy to jednak, że my - pasażerowie - jesteśmy z gruntu źli i plujemy na wszystko dookoła.
Uwaga, pociąg. Kierunek życzliwość
W zawiązku z akcją ogłoszono 1 czerwca dniem życzliwości i - uwaga! - mówienia sobie "dzień dobry" w komunikacji. Na razie nie wiadomo w jakim dniu mielibyśmy mówić "do widzenia" - proponowalibyśmy 2 czerwca, jeśli nie jest jeszcze zajęty.Swoją drogą, cel całej tej akcji jest oczywiście zrozumiały, ale czy przyniesie ona jakiekolwiek efekty? Trzeba wierzyć, że tak, choć wydaje się to mało prawdopodobne, wszak na permanentny brak kultury obrazki nie pomogą. Z resztą, kiedy ośrodki władzy, choćby samorządowej, biorą się za wychowanie, nierzadko nic dobrego z tego nie wynika - a w najlepszym wypadku sytuacja nie ulega zmianie.
Nie zapominajmy też, że ryba psuje się od głowy. I tu ZTM nie stanowi wyjątku. Promując tego typu akcje społeczne, mogłaby dać dobry przykład, tymczasem sama życzliwością nie grzeszy. Wspomnijmy tylko o likwidacji połączeń, częstych - nieuzasadnionych z punktu widzenia pasażerów - zmian tras (wyłączając zmiany wymuszone remontami), wariactwie klimatyzacyjnym czy braku czystości. À propos. Tak się to robi w Japonii. U nas jednak nie udało się zainstalować ani Japonii, ani Irlandii. Teraz cała nadzieja w życzliwości.
IW & PG
[1] Stefan Wiechecki, Głowa spod łóżka, Robert Stiller red., Wydawnictwo Etiuda, Kraków 2007, 7.